W tzw. świecie motocyklowym, różnymi ścieżkami poruszam się od kilkunastu lat. Przez ten czas zebrałem sporo doświadczeń i wyciągnąłem dużo wniosków. Było enduro, później turystyka motocyklowa, w międzyczasie uprawnienia instruktora jazdy, motogymkhana, uprawnienia instruktora techniki jazdy, torowanie. Dziś trochę kusi ściganie i znów marzą się dalekie podróże. A, że większość dnia spędzam na kołach w „miejskiej dżungli” to chętnie znów poprzedzierałbym się przez zarośnięte szlaki. A może jeszcze trialówka... Ale na wszystko nie starcza i nie starczy czasu i możliwości. I dobrze. Bo zawsze będzie jeszcze coś do zrobienia.
Kiedy zaczynałem uczyć się jeździć nie było za bardzo dostępu do wiedzy o technice jazdy. Internet dopiero się rozkręcał, podręczniki jeśli były to sprzed kilkudziesięciu lat, szkolenia jeśli jakiekolwiek były to niedostępnie drogie, nauka jazdy – dramat, krótko mówiąc – radź sobie sam. I jakoś sobie radziłem, a właściwie to nawet nieźle. Trochę intuicyjnie, czasem ktoś coś podpowiedział, trochę metodą prób i głównie błędów, dochodziłem do jakiejś wiedzy. Z czasem zacząłem nawet wierzyć, że już zbliżam się do granic możliwych do osiągnięcia umiejętności. Później wraz z rosnącą ilością treści w internecie, dostępnych podręczników jazdy i ogólnie wiedzy, po nadrobieniu kilku zaległości znów wydawało się, że teraz to już w ogóle umiem i już. Tym bardziej, że przecież przejechałem ładne kilkadziesiąt tysięcy kilometrów drogami Europy wzdłuż i wszerz. I nierzadko było widać, że moje doświadczenie daje przewagę nad mniej doświadczonymi. No i wtedy poznałem motogymkhanę. I na nowo okazało się, nawet nie, że umiem mniej niż myślałem, tylko, że nie wiedziałem ile jeszcze można umieć. I choć teraz znów wiem dużo więcej, albo może właśnie dzięki temu, mam świadomość, że przede mną jeszcze bardzo, bardzo dużo, pracy i przygód. Inaczej mówiąc, im więcej wiem, tym bardziej wiem jak mało wiem, ale też, że dużo mogę jeszcze doświadczyć.
Do czego zmierzam? Po pierwsze do tego, że choć czasem wydaje się, że się już bardzo dużo wie, to może się okazać, że jest jeszcze dużo więcej do dowiedzenia się. Ja sam, jak Pan Prezydent, lubię się uczyć, chcę się uczyć i taką postawę polecam każdemu motocykliście. A ten blog, ma na celu przekazać wiedzę i doświadczenia oraz zachęcić do konstruktywnej dyskusji. Wiesz już wszystko o technice jazdy motocyklem i jeździsz doskonale? Okej. Po drugie, chcę się dzielić wiedzą i doświadczeniami. Po części dlatego, że gdybym sam kiedyś miał dostęp do takiej wiedzy, dziś byłbym dużo dalej i może nie połamałbym tylu klamek i kierunkowskazów, ale chyba najbardziej dlatego, że wciąż słyszę tyle miejskich legend o technice jazdy, a nawet totalnych bzdur, które mogą bardzo poważnie zaszkodzić motocyklistom, którzy w to uwierzą, oraz dlatego, że wciąż spotykam osoby, które na kursie na prawo jazdy zostały co najmniej oszukane. A po trzecie dlatego, że mam kilku przyjaciół i wielu znajomych, którzy porzucili tę piękną pasję m.in. dlatego, że nie mieli już na nią pomysłu, a żeby motocykle się nie znudziły, zresztą jak wszystko w życiu, trzeba ciągle iść i sprawdzać co jest za kolejnym zakrętem, zamiast wciąż próbować ten sam zakręt tylko coraz szybciej, bo w taki sposób nie będzie ciekawiej, a w końcu można sobie kark skręcić.
Łukasz Malarz 12/9/2018
Comments